280. Zgoda wśród członków zespołu po jego rozpadzie? To już mało spotykane... [archiwalny wpis www.patrycjaa.ubf.pl]
Zmiana ta jest spowodowana wpisem na fejsie Dominika Stypy, który miałam okazję dziś przeczytać:
"Chce by wszyscy wiedzieli, że zespół nigdy nie dostał grosza za album, który nagrany został za wspólne pieniądze. Tam jest nasza twórczość a co robi grzegorz żygon? Wydaje album pod swoją założoną wytwórnią tylko dlatego ze miał taką możliwość z obietnicami sprawiedliwego podziału zysków. Co się dzieje później? Zespół się rozpada i muzycy zostają na lodzie. Ja, Damian, Konrad, Wojtek po prostu zostaliśmy wyjebani. Ale milczeliśmy. Dziś miarka się przebrała. Pan żygon wyczaił że ludziom zależy na płycie więc podwaja cene i dalej zarabia na naszej twórczości. Bezkarnie. Co robić? Dalej milczyć? Na każdym kroku prowokacje na poziomie niższym niż zero!!"
Mowa tutaj o nieistniejącym już zespole Symetria, który tworzyli: Dominik Stypa, Konrad Konopka, Wojtek Mrówka, Damian Bonczek (obecnie z nowym wokalistą tworzą zespół CORIA) oraz Grzesiek Żygoń. Zanim zespół rozpadł się, nagrali oni wspólnie płytę "Niewolnicy wolności". No właśnie... WSPÓLNIE. Płyta była efektem pracy całego składu zespołu czyli 5osób, a okazuje się, że obecnie zyski z jej sprzedaży czerpie jedynie wokalista, Grzesiek. W czasie istnienia zespołu byłam ich fanką i cenię sobie każdego z członków, dlatego nie potrafię zrozumieć tej całej sytuacji, a raczej zachowania Grzegorza, który obiecywał równy podział zysków. Wyszło jak wyszło... Faktem jest, że zespół nie istnieje, ale nie zmienia to kolejnego faktu, że płyta została nagrana przez wszystkich 5członków, a co za tym idzie każdy z nich powinien otrzymać równą część zysku. Każdy na swój sposób przyczynił się do tego sukcesu, każdy poświęcił czas, każdy poświęcić chęci, a przede wszystkim na nagranie albumu poświęcili wspólne pieniądze. Więc pytanie... gdzie ten WSPÓLNY zysk?
Mam nadzieję, że sprawa jak najszybciej się rozwiąże na korzyść wszystkich członków nieistniejącej już Symetrii, bez jakichkolwiek wyjątków.
Pierwotnie do poruszenia kwestii rozpadów zespołów i ich skutków zainspirowała mnie sytuacja, która miała miejsce w czasie trwania Festiwalu w Opolu. Nie będę tutaj wypisywać nazwisk ani podawać nazwy zespołu, choć myślę, że nietrudno się domyślić bądź znaleźć w Internecie o kogo chodzi. W pewnym sensie sytuacja jest podobna do tej powyższej - rozpadł zespołu skutkuje, że jedna ze stron jest nie fair wobec drugiej. Zespół, o którym mówię powstał w 1996r. i niezmiennie z jedną wokalistką grał do 2010r., kiedy postanowiła odejść z zespołu i rozpocząć karierę solową. Głównym powodem tej decyzji był fakt, iż ich drogi się rozeszły tzn. artystka chciała iść w innym kierunku, nagrać płytę o innej tematyce. Zespół nadal istnieje, ale z inną wokalistką. Bardzo lubiłam ten zespół, dlatego w znajomych na fejsie miałam założyciela zespołu. Od pewnego czasu zauważyłam, że ciągle pojawiają się tam obraźliwe teksty, wyzwiska na temat byłej wokalistki - niby pojawiały się na profilu prywatnym, jednak posty były widoczne publicznie, dlatego każdy mógł je zobaczyć. Wówczas w sobotę (15czerwca) ujrzałam kolejny wpis tego pokroju. Nazwali byłą wokalistkę m.in. złodziejką, oszustką. O co poszło? O to, że artystka została zaproszona do wystąpienia podczas koncertu SuperJedynek (ze względu na zdobycie łącznie 3statuetek: dwóch z zespołem i jednej solowo). Żona założyciela zespołu twierdziła, że piosenkarka ukradła zespołowi dwie SuperJedynki. Postanowiłam napisać, że się nie zgadzam z tym co piszą, bo SuperJedynki zdobyte jako zespół należą do każdego z członków zespołu i nie mają prawa oskarżać jej o złodziejstwo. Niestety... po wymianie kilku komentarzy zostałam usunieta ze znajomych i zablokowana. No cóż, najwyraźniej prawda w oczy kole.. Wg mnie to zwykła zazdrość. Od czasu odejścia wokalistki w 2010roku osiągnęła ona wiele sukcesów, jej piosenki można usłyszeć znacznie częściej w radio niż piosenki zespołu w obecnym składzie. Poza tym to nie jest jej wina, że organizatorzy zaprosili ją, a nie zespół. Nie rozumiem takiego zachowania ludzi... Współpracowali razem przez 14lat, od początku istnienia zespołu, RAZEM go stworzyli, a teraz jego założyciel jedyne co robi to na każdym kroku negatywnie ocenia i obraża byłą wokalistkę. Czytając ich komentarze byłam przerażona, zaskoczona i jednocześnie rozbawiona. Dla przykładu napisali m.in. że artystka ma słaby głos - no to po co zaprosili ją do współpracy? Co więcej po co z nią grali przez 14lat?! Nie rozumiem... nie pojmuję... Jak można nie mieć totalnie szacunku dla kogoś kto jest współtwórcą sukcesu zespołu. Jak można napisać, że wokalistka okrada zespół kiedy zaśpiewa jedną piosenkę na koncercie, której była współtwórczynią?! Albo jak można stwierdzić, że gdyby się nad nią nie zlitowali w 1996r to teraz nawet nie byłaby sprzedawczynią w Biedronce? A może jest odwrotnie? Może to bez jej wokalu, tekstów piosenek, które napisała itp. zespół nie osiągnąłby tyle sukcesów? Nie zdobyłby tylu nagród? Nie byłby popularny? A może nawet by już nie istniał. Jak widać ludzie widzą jedynie czubek własnego nosa i robią wszystko, by zepsuć to na co ktoś sam sobie zapracował. Zazdrość... o to, że byłej wokalistce powodzi się lepiej na rynku muzycznym niż zespołowi w obecnym składzie.
Brak słów. Myślałam, że dorośli ludzie potrafią być dojrzali, a nie jedynie próbować uzyskać rozgłos poprzez obrażanie popularniejszej obecnie od nich byłej wokalistki.
Jak widać niektórzy nie rozumieją słowa WSPÓLNE sukcesy, zyski w zespole. Tym samym można pogratulować dojrzałości takim osobom jak np. Tomek Lubert, który pomimo rozpadu zespołu Virgin, którego był założycielem, nie robi żadnych problemów i scen śpiewającej już solowo wokalistce. Założył nowy zespół, który okazał się kolejnym sukcesem i pokazał, że nie trzeba rzucać obraźliwych komentarzy byłej członkini zespołu, aby móc osiągnąć sukces.
Na koniec zarzucę cytatem: "Rób to, co kochasz, a sukces przyjdzie sam." :)
POST ARCHIWALNY Z WWW.PATRYCJAA.UBF.PL
http://patrycjaa.ubf.pl/news.php?readmore=292