Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...
…poznaje się, a może przy okazji sprawdza się też swoich przyjaciół.
Jakoś mam takie wrażenie, że gdy potrzebuje pomocy, zwykle zostaje sama, przynajmniej w realu. Podkreślam słowo zwykle, bo oczywiście nie jest tak w każdym przypadku, jednak w tych najbardziej koniecznych sytuacjach tak to właśnie się kończy. I chyba ten fakt nie smuciłby mnie zbyt szczególnie, gdyby nie to, że zawsze jak ktoś potrzebuje mojej pomocy, staram się pomóc.
Może to kwestia braku asertywności, a może po prostu taka jestem. Lubię pomagać, lubię słuchać. I czasami jestem zbyt wrażliwa, za bardzo się angażuje, zbyt wiele wkładam serca. Tak, a później jeszcze się dziwię, że skoro tyle komuś dałam to czemu ta osoba nie potrafi się odwdzięczyć tym samym albo chociaż okazać wdzięczność. Najwyraźniej moja chęć pomocy nie chodzi w parze z właściwym dobieraniem osób wokół siebie. W sumie to nie o tym chciałam pisać, więc może wrócę do sedna sprawy.