Witajcie, kiedyś poruszałam podobny temat pisząc o współczesnej blogosferze. Dziś wracam do tematu z trochę innej perspektywy, pisząc o tym, co najbardziej mnie irytuje.
Pierwszą rzeczą i jedyną, którą w tej kategorii chce dziś poruszyć jest kwestia komentarzy. Zdaję sobie sprawę, że zapewne Ci, do których ten wpis jest w pewnym sensie kierowany i tak go nie przeczytają, ale jednak...
Od dłuższego czasu lista komentarzy, którą przeglądam przez zatwierdzeniem różni się znacznie ilościowo w porównaniu z tym, co jest publikowane. Odkąd zaczęłam przygodę z blogowaniem, a było to dawno temu, komentarz był dla mnie zawsze synonimem opinii, jest tak po dziś dzień. Dostrzegam jednak, że obecnie funkcja komentowania została zupełnie oderwana od swojej pierwotnej definicji, która brzmi:
"Komentarz — krótki tekst o charakterze opiniotwórczym."