Powrót: gdy po 9 latach rzucasz swoją pasję...

Patrycja Guzek

Pierwsza wersja tego wpisu powstała dokładnie miesiąc temu, w środku nocy, siedząc przy grzejniku z kubkiem herbaty i laptopem. Niektóre słowa, jak widać, muszą trochę przeleżeć, zanim ujrzą światło dzienne.

Prawie dekada blogowania - wydawało mi się, że po takich czasie, już nic nie będzie w stanie spowodować rezygnacji z tego miejsca. A jednak... 
Po ponad 9 latach postanowiłam zamknąć tego bloga ot tak. Może niedosłownie. Powodów nazbierało się wiele, jednak przyszło mi to naturalnie, bez żalu. Klik w opcję "blog prywatny, dostępny tylko dla autora" i koniec.

Dlaczego?

Po prostu nadszedł ten czas beznadziei, ciemne chmury spowiły moją przestrzeń. 
Wiele spraw w moim życiu runęło niczym domek z kart. Konkretnie te sfery, które były dla mnie bardzo ważne albo stanowiły sporą część mojej egzystencji. Mogłoby się wydawać banalne, ale z czasem spowodowało to ogromne poczucie zniechęcenia i brak mocy sprawczej. Bezsilność wyssała wszystko. 

Nie poradziłam sobie z tym. Choć niesamowicie mocno się starałam, wręcz usilnie wmawiając sobie, że przecież nie ma tego, co by na dobre nie wyszło. Ale fakty są takie, że nie poradziłam sobie z tym. Tak zwyczajnie po ludzku. Spadałam w dół, zatracając się w tej rozpaczy, nie potrafiąc jakoś odbić się od dna, ciągle gdzieś tam błądząc.

Myślę nawet, że w jakimś stopniu stałam się kimś, kim nigdy nie byłam i nie chciałam być. I jakkolwiek to zabrzmi, nie wstydzę się tego, ale żałuję, że trwało to tak długo.

A ten blog...

to miejsce, które zawsze chciałam, aby kojarzyło się z ciepłem i dobrymi emocjami, ale jednocześnie było autentyczne. Nie miałam siły sklecać literek, pisać o rzeczach pozytywnych, nakłaniać do optymizmu, gdy po prostu nie było to spójne z moim stanem. Nie umiem pisać z przekonaniem o czymś, a jednocześnie robić coś zupełnie przeciwnego w swoim życiu. Zwyczajnie nie potrafię pisać o czymś, w co sama nie wierzę.

W tym wszystkim szalę goryczy przelało jednak to, że w oczach ludzi posiadanie bloga odbierało mi prawo do złego samopoczucia. "Przesadzasz, inni mają się gorzej. Popatrz jakie masz fajne życie, ile osiągnęłaś. Masz bloga, bla bla bla."
Przesadzasz - przesadzać to ja mogę, co najwyżej warzywa w ogródku.
Inni mają się gorzej - oczywiście, że tak. Ale czy to oznacza, że ja nie mogę czuć się źle?
Masz bloga i inne osiągnięcia - szkoda, że nikt nie zapytał, czy te rzeczy, choć trochę mnie uszczęśliwiają. Tak, mam bloga, na którego wpis ostatni raz napisałam x miesięcy temu. Bloga, który raczej przypomina wrak Titanica niż to czym powinien być. Tak, może mam też tytuł inżyniera, udzielam się tu i ówdzie. Ale co z tego, jeśli nie to było moim marzeniem i życiowym celem?

Odpuściłam, więc bloga i te inne pierdoły, które sztucznie zapychały mi czas. Nie poczułam żadnej różnicy, z wyjątkiem tego, że  przestałam słyszeć od innych: "Masz bloga (…)."

Pozytywne nastawienie też chyba może być szkodliwe...

Zawsze byłam tą cholerną optymistką. Nigdy nie lubiłam emanować smutkiem na zewnątrz, nieustannie próbując dostrzegać światełko w ciemnym tunelu. Wyrobiłam sobie opinię tej silnej i samodzielnej. Może dlatego nikt z tych, którzy wiedzieli, co się dzieje w moim życiu, nie potrafił uwierzyć, że ja serio tym razem straciłam swoje skrzydła.

To jest taki moment, w którym po prostu chciałoby się usłyszeć: no jesteś w dupie, masz prawo czuć się źle, ale posiedzę tu z tobą, wezmę cię za rękę i znajdziemy rozwiązanie.

Wszystko to tylko słowa...

Zawsze mówię: trudno pisać o swoich doświadczeniach, uczuciach. Trudno, bo słowa je pomniejszają. Trudno nadać im realny sens i wydźwięk, aby obcy ludzie byli w stanie zrozumieć, co tak naprawdę Ci się przydarzyło i jak to rzeczywiście wpłynęło na twoje życie.
Cały ten wpis to za przeproszeniem taki ból dupy i użalanie się nad sobą, wiem. Ale najwyraźniej tego właśnie potrzebowałam. 

Czas więc przejść do sedna tego wpisu: wracam.

Bo kurcze nie chce trwać w tej dziwnej nicości. Ten stan nijakości jest bardzo męczący. A wydaje mi się, że w tym miejscu mogę na nowo znaleźć siebie i swoje pasje.

Nazwa tego bloga nie jest przypadkowa. Sercem, pasją, marzeniami - tak pisałam swoje życie, to je zawsze wypełniało.

Życie nie raz powala nas na kolana. Ale to głównie od nas zależy czy tam się zatrzymamy, czy też podniesiemy się i wrócimy silniejsi, mądrzejsi na drogę, którą chcemy podążać.
Ja właśnie staram się wstać i odnaleźć tą zagubioną, dziecięcą radość z reklamy Wedla.

Przygarniam dobrą energię w każdej postaci, dziękuję 💋
Do napisania wkrótce!

Komentarze

  1. Doskonale Cię Kochana rozumiem, bo mam tak samo jak Ty... Nie umiem pisać o czymś w co nie wierzę ... Jesteś człowiekiem i masz prawo mieć gorszy czas.
    Myślami jestem z Tobą i Cię mocno ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Madziu za wsparcie! :* Trzymaj się cieplutko Kochana! <3

      Usuń
  2. Mega pozytywny wpis! Widać, że jesteś ciekawą i silną osóbką. Tak trzymaj dalej i bloguj nam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że teraz będzie dobrze ;)
    Przesyłam ogromy pozytywnej energii!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeszłam przez depresję. Blog bywał ucieczką. Dobrze, że nie zrezygnowałaś.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana, daj mi też taką motywację? ;) Mój blog przez studia "zamarł" - chciałabym wrócić do niego, ale w sumie psychicznie już czuję się "do niczego", tak bardzo mnie wszystko przygniata:(
    Ale bardzo się cieszę, że Ty wracasz! O pasję trzeba walczyć - nawet jeśli ja nie mam na to siły - wierzę, że inni mogą! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Tobie też uda się znaleźć motywację, a przynajmniej jej odrobinę na początek. To bardzo trudne, gdy wszystko dookoła przygniata, a tym trudniejsze gdy wiara w siebie gdzieś zniknęła, ale jest to możliwe. Trzeba pomimo wszystko starać się walczyć z takimi kryzysami, ciemnością i beznadziejnością.
      Pomimo wszystko mi też jest dalej ciężko i czasami czuję się paskudnie, ale staram się teraz konsekwentnie realizować swoje cele pomimo tych kryzysów.
      Jeśli miałabyś ochotę pogadać to odezwij się na priv :* Zawsze służę radą i chętnie pomogę.
      Trzymaj się cieplutko! I sercem jestem z Tobą :*

      Usuń
  6. Blogowanie to niezwykła pasja, która napędza mnie do działania.
    Niejednokrotnie przez brak czasu czułam, że pod względem blogowania wiele tracę, spokojnie przeczekałam ten czas i wróciłam ze zdwojoną siłą :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Często jest tak, że przychodzi moment w życiu gdy potrzebujemy wyciszenia. Pozwól sobie na to. Nie rób nic na siłę. Bywają momenty w naszym życiu, że odbywamy jakąś swego rodzaju żałobę - pozwól jej być, wkrótce przejdzie. Dużo siły życzę :)
    Never stop exploring the world

    OdpowiedzUsuń
  8. Podziwiam Cię za powrót, nie każdy potrafi to zrobić

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasami bywają trudne chwile, wszystko się pieprzy. Ale musimy próbować stanąć na nogi i iść przed siebie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie chcę aby to źle zabrzmiało, ale dopiero teraz mam wrażenie, że piszesz od serca.
    Nie neguję tego, że miałaś bardzo pozytywne nastawienie, ale zawsze mnie to dziwiło i z jednej strony to podziwiałam, z drugiej zastanawiałam się na ile tak jest a na ile chcesz aby tak było.
    Teraz widzę Cię bardziej jak człowieka takiego jak ja albo jak inni, których znam - z niedoskonałościami, które przecież czynią nas pięknymi i ciekawymi.

    Pisanie pozytywnych rzeczy i skłanianie do optymizmu - ja się tylko zastanawiam skąd pomysł, że tego właśnie oczekują Twoi czytelnicy. Wydaje mi się, że bardziej interesowało nas wszystkich co u Ciebie, co robisz, jak się czujesz, z czym się zmagasz, jak sobie generalnie radzisz. Nie powinnam w sumie pisać w niczyim imieniu, ale na pewno ja tak do tego podchodziłam (i nadal podchodzę). Twój blog jest przede wszystkim dla Ciebie, to Twoja mała strefa komfortu i publikuj to, na co sama masz ochotę. To co Ciebie zasila, to co chcesz z siebie wyrzucić, to czym chcesz się podzielić. Twórz bloga pod siebie, a nie pod innych i ich oczekiwania - wtedy będzie najbardziej wartościowy.

    "Masz to tamto siamto, inni mają gorzej" skąd ja to znam... Nie wiem skąd w ludziach poczucie, że mają prawo oceniać innych i ich szczęście. Bądź ich prawo do bycia nieszczęśliwym. Zwłaszcza jeśli tak na prawdę (za przeproszeniem) g**** wiedzą - o nas, o naszym życiu, o problemach - o tym ile energii trzeba było władować w to, żeby być tu i teraz. Najłatwiej ocenić.
    Ja te wszystkie oceny i tych ludzi wrzucam do jednego worka. Oczywiście, jeśli chcą odwiedzać mojego bloga - nie zabronię im. Ale przestałam jakkolwiek brać pod uwagę to co piszą, mówią, niektórzy z czasem przestali zaglądać i ja nie nakłaniam ich do tego by wrócili do mnie. Bo "masz wszystko to, o czym tysiące ludzi marzy, a Ciebie to nie cieszy"... "bo gdybym ja miał/a to co Ty, to bym..." No cóż... W pewnym momencie nauczyłam się już, że ludzie i tak mnie skrytykują i umniejszą problemy. Zobaczą tylko to co sami chcą zobaczyć. I nie mówię już tylko o blogosferze, dotyczy to także osób z mojego (pewnie także i Twojego) otoczenia.

    Blogowanie uzależnia. Fajnie, że znów tu jesteś. Fajnie, że otworzyłaś się od innej strony. I fajnie Cię od tej nowej strony poznać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za ten komentarz :*

      Wiesz, ja do pewnego momentu naprawdę byłam przesadną optymistką, jeśli tak to można ująć. Widziałam naprawdę pozytywy nawet w złych rzeczach. Teraz sama sobie się dziwię, jak ja to robiłam.

      Z tym pisaniem pozytywnych rzeczy/nakładaniem do optymizmu to chciałam właśnie, aby ten blog był dla mnie taką oazą. To była moja decyzja, że chce tego typu treści tutaj publikować, nie robiłam tego pod czytelników. Chciałam zrobić tutaj takie swoje miejscem dobrych emocji. Zresztą jakkolwiek to zabrzmi, nie lubię się nad sobą umartwiać. Nigdy nie lubiłam jakoś skupiać się na smutkach, rzadko kiedy miałam ochotę w ogóle o takich rzeczach komukolwiek opowiadać. Zwykle chciałam po prostu jak najszybciej zapomnień, a nie utrwalać w pamięci.
      Czas jednak pokazał mi, że trudno to wszystko spychać gdzieś w tył głowy i czasami trzeba ponarzekać i wylać z siebie żale.

      "W pewnym momencie nauczyłam się już, że ludzie i tak mnie skrytykują i umniejszą problemy. Zobaczą tylko to co sami chcą zobaczyć." - zgadzam się z Tobą w 100%

      Pozdrawiam Cię serdecznie! :)

      Usuń
  11. Mnie prowadzenie bloga daje bardzo dużo pozytywnej energii :) Tobie życzę dystansu do ludzi, którzy twierdzą, że nie masz prawa mieć gorszego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Każdy ma prawo czuć się czasem źle. Czasem trzeba się wygadać, wynarzekać - a później skądś się bierze siła, by pójść dalej. Tego Ci z całego serca życzę!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. No cóż, najmądrzejsi mówią, że nie wolno kłamać - nie wolno okłamywać nawet siebie. Dobrze zrobiłaś, że wzięłaś wolne od pocieszania innych. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Każdemu należy się reset czasem dłuższy. Nie żyjemy dla innych tylko dla siebie i szczerość wobec siebie to podstawa.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czasami trzeba sobie odpuścić na jakiś czas i powrócić, tak jak od wszystkiego odpocząć, wyjechać na wakacje i wtedy milej się wraca do domu, do bloga :-)
    Czego ci życzę , miłego powrotu :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zdarzają się gorsze dni, kiedy nie mamy na nic ochoty i wciąż towarzyszy nam smutek, nijakość. Pasje i ludzie pomagają przejść przez ten stan.
    Powodzenia w tworzeniu :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Teraz będzie tylko lepiej! Wierzę w to.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja właśnie mam taki moment że nie mam siły na pisanie więc odpuszczam i daje sobie czas

    OdpowiedzUsuń
  19. Nawet niepoprawni optymiści miewają gorszy czas.. jak każdy. Mamy prawo być smutni, ma prawo nam się nie chcieć ... Mamy prawo pomarudzić :))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zapoznaj się z aktualną Polityką Prywatności bloga Sercem & Pasją pisane Marzenia.
Korzystanie z bloga i pozostawienie komentarza jest jednoznaczne z zaakceptowaniem tej Polityki Prywatności.

Odwiedziny w ostatnie 30 dni

Zapoznaj się z aktualną Polityką Prywatności bloga Sercem & Pasją pisane Marzenia.
Korzystanie z bloga i pozostawienie komentarza jest jednoznaczne z zaakceptowaniem tej Polityki Prywatności.